poniedziałek, 3 września 2012

Coś drgnęło

Nie mogę uwierzyć jak bardzo się zmieniam. Najzabawniejsze, że przyglądam się sobie jakby z boku i się nie poznaję. Kilka miesięcy temu miałam misję: strzec tajemnicy naszej NIEPŁODNOŚCI. Teraz coś we mnie „puściło” i zaczynam o tym mówić. Nooo może nie jest to jakieś swobodne gadanie z byle kim. No właśnie -z kim! Z taką łatwością na przykład, podzieliłam się smutnym faktem utraty 4 ciąż z… kolegą z roboty. Tak! Z facetem. No dobra – z facetem/dobrym kolegą z roboty. Nie powiedziałam tego z uśmiechem i triumfem, że niby już teraz jestem pogodzona i wszystko jest OK. Wręcz przeciwnie – dałam do zrozumienia że wydarzyła się tragedia i muszę z tym żyć. Nie wiem czego się wcześniej spodziewałam. Osądów? Może. W każdym razie tu nie zostałam osądzona. On był zaskoczony, ale chyba nie tak bardzo jak się spodziewałam.



Albo jeszcze jeden przykład. Dziś odezwał się do mnie drogą mailową znajomy Amerykanin mieszkający od dawna w Polsce. Nie mogłam się nadziwić jak bardzo CI LUDZIE inaczej patrzą na świat i codzienność. Gość z podnieceniem opowiada o ostatnich wakacjach, zmianach w pracy i o tym, że u nich (niego+jego żony) nic nowego się nie dzieje. No rzeczywiście ma facet powód do radości! Ludzie! Każdy z moich znajomych Polaków, Niemców i kilku jeszcze innych narodowości opisałby te same wydarzenia w zupełnie inny sposób. Założę się, że wakacje byłyby fajne, ale drogie. Albo wakacje były fajne, ale ten hotel. Z resztą wszystko: pogoda, tubylcy, zimna woda + 100 innych powodów do narzekań. O robocie każdy dziś mówi, że za dużo obowiązków i że musi się użerać z kretynami (ale kto dziś jest normalny?!). No że już o codzienności nie wspomnę – generalnie jak jest bez zmian, znaczy że nuuuuda! Oczywiście odpisałam na maila. I to nie słodko-pierdząco. Napisałam o tym, że kocham to jego amykańskie podjaranie zwykłymi rzeczami. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że ja nie mam o czym napisać. On chce wiedzieć co u nas. U nas nie było wakacji od 2 lat. U nas jest PROBLEM, którego rozwiązywanie zajmuje mi większość czasu i wolnych środków finansowych. W jednej chwili zdecydowałam, że w dużym skrócie przedstawię sytuację naszej NIEPŁODNOŚCI. Niepłodnego wrzuciłam do ukrytej kopii. Ciekawe kto będzie bardziej zaskoczony :). Jak na razie ja nie mogę wyjść z podziwu nad samą sobą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz